Wracam do tematu moich Smoków.
Po dogłębnej i szczegółowej analizie wyciągnęłam smutny wniosek. To nie reformulacja. To… podróba!
Od ponad dziesięciu lat kupuję perfumy przez Internet i nigdy dotąd nie zdarzyła mi się taka wtopa. Zanim coś kupię zawsze to sprawdzam, proszę o realne zdjęcia, porównuję. Tym razem dałam się nabrać, bo widziałam tylko fotkę zafoliowanego pudełka, oczywiście z numerem.
I pewnie umarłabym w nieświadomości, gdyby nie wrzutka
Louve. Porównałam obydwie moje flaszki, no i niestety, widzę pewne różnice
. Naklejka na spodzie jest wydrukowana inaczej (wiem, bo jestem „z branży”) i korek siedzi trochę inaczej – w testerze wchodzi głęboko na szyjkę, w produkcie/fejku ma coś na kształt małego kołnierzyka. Ale ostatecznym argumentem jest trwałość – zapach z testera czuję do dziś, po teście z produktu nie było śladu już po godzinie.
Ze spuszczoną głową idę do kącika płakać nad swoją naiwnością
.