Wątek: Który z zapachów rozbudził Twoją zapachową pasję?

Każdy z tu obecnych zaczął używać jakichś zapachów i stosował je w zasadzie jako uzupełnienie higieny dnia codziennego, a niektórzy nawet nie codziennie, a okazjonalnie, bo tak wypada.
Kupowało się w zasadzie cokolwiek, co nie odrzucało. Warsa, Brutala czy jakieś Adidasy.
Aż kiedyś przyszedł taki dzień, kiedy powąchaliście coś, po czym ugięły się kolana i zamarzyliście o posiadaniu tego czegoś. Po tych doznaniach, zauważyliście, że zapach to nie tylko zapach, a wręcz "zapachowa opowieść" i dzieło sztuki. I wtedy, powoli ruszyła lawina. Półka w łazience zaczęła się zapełniać nowymi flakonami, zaczęliśmy o zapachach czytać i opowiadać.
Który to zapach spowodował taką reakcję?
Jako, że zacząłem temat, napiszę, że w moim przypadku był to Bvlgari Pour Homme.
Kiedy spróbowałem go (chyba w Sephorze), już nic nie było takie, jak przedtem
Zasypiałem z nosem wbitym w nadgarstek i modliłem się, żeby zostało coś do powąchania, kiedy nastanie ranek.
Nazajutrz wysupłałem trochę grosza i pognałem do sklepu po całą setę.
A potem, to już tak samo poszło i stałem się maniakiem i niewolnikiem tego pachnącego nałogu

Czekam na Wasze "opowieści" o utracie olfaktorycznego dziewictwa

Moim pierwszym zapachem ktorego chodzilem pare razy do perfumerii wąchac i marzylem o nim byl Aspen firmy Coty nie bylo u nas zadnej sephory tylko w osiedlowej perfumerii podziwialem dumnie stojący flakon az w koncu nadszedl dzien kiedy uzbieralem na 50 ml tego pieknego zapachu ktory do dzis wzbudza we mnie sentyment owszem dzis poznalem wiele lepszych zapachow od niego ale zawsze bedzie w mojej kolekcji ze wzgledu na pamiec

Pierwszy świadomie kupiony zapach, od którego zacząłem przygodę z perfumami był Terre Hermesa. Zaczęło się od przypadkowego opisu zapachu w jakimś czasopiśmie kilka lat temu. Bardzo sugestywny opis zawiódł mnie do małej perfumerii (jedynej w moim mieście). Na szczęście mięli ten zapach, wiec z radością go powąchałem i... zakochałem się. Miłość trwa do dziś.

Ja już nie pamiętam co to było, bo używałem dużo. Zazwyczaj to były prezenty. Co ciekawe jednym z pierwszych zapachów był Drakkar. Ale wtedy nie myślałem nawet żeby się tym pasjonować. Chyba takim impulsem było to, że wybrałem się do perfumerii i nie znalazłem nic ciekawego, a zapachów których używałem nie było. Zniknął Kouros, który był moim signature scent przez kilka lat, a przed reformulacją pachniał kapitalnie (niestety już go nie używam, bo zabrali mu to co najlepsze - stał się suchy i drażniący). Tak więc chyba ogólny stan tego co zastałem w S. czy D. się do tego przyczynił.

Ja zaczynałem z czarnym STR8 którego używałem kilka lat. Gdy zarobiłem pierwsze poważne pieniądze chciałem czegoś więcej. Miała to być woda z najwyższej półki. Poszedłem do stacjonaki i pani poleciła mi Hugo Boss Hugo. Zapach wtedy mnie rozwalił, trwałość i kompozycja w porównaniu ze STR8 to była przepaść. Cena też mnie powaliła dlatego zamówiłem od razu dwie butle po 150 ml na allegroszu. Wtedy myślałem że złapałem Pana Boga za nogi. Markowe perfumy były dla mnie czarną magią, nie znałem praktycznie innych producentów. Pod koniec drugiej butli już wiedziałem więcej. Z allegro zamawiałem próbki i zdecydowałem się na Azzaro Chrome. Strasznie nie podobały mi się ciężkie zapachy.Teraz to świeżaki mogły by nie istnieć dla mnie( no może poza 212). Po Azzaro już zostałem wciągnięty na maxa.

Pierwszym 'markowym' zapachem, który kupiłem, chyba nawet w ciemno, był Joop! Homme.
Do tej pory jest to moja ulubiona kompozycja, na której opiera się moja kolekcja. Są to chyba także najczęściej używane przeze mnie perfumy.

Na początku mojej przygody poznałem także Fahrenheita. Pamiętam moje zdziwienie, gdy wszedłem do perfumerii i powąchałem oryginał. Pierwsza myśl - przecież ja to kojarzę. Jak wiadomo, Dior F. to jeden z najbardziej podrabianych/kopiowanych flakoników. Cenie go do dzisiaj, chociaż mocno już mi się 'przejadł', ze względu właśnie na zbyt dużą popularność, używam raczej sporadycznie.

Zamieszczone przez RoQ

Czekam na Wasze "opowieści" o utracie olfaktorycznego dziewictwa

Moja opowieść będzie nudna, gdyż pierwszy raz mam jeszcze przed sobą
Interesuje się perfumami krótko ale znam już ich sporo i póki co, nic mnie nie rozwaliło (za to częściej pamiętam, że coś waliło). Więc cały czas szukam tej jedynej i ukochanej pozycji Jednak myślę, że jest to trochę przygoda bez końca. Znajdę coś fajnego, to szukam jeszcze fajniejszego. Dlatego też w opiniach jestem raczej dość krytyczny.
Póki co, nie uważam, że jeden zapach otworzy mi nos na świat i będzie jakąś rewolucją.
W taki razie od czego się wszystko zaczęło? Kończyła się młodzieńcowi kolejna buteleczka kupiona przez mamę czy dziewczynę jako prezent i pomyślałem, że teraz sam sobie wybiorę coś fajnego. I tak szukam od tamtej pory
Kolejny raz mam wrażenie, że się powtarzam. Mam nadzieje, że opowiadałem o tym na forum bravo girl, a jeśli tutaj to starsi użytkownicy wybaczcie

rmani Acqua Di Gio..., to były czasy. Przywdziewany przeze mnie jakieś 10 lat temu, ale nie żałuję ani trochę czasu spędzanego w towarzystwie tego pachnidełka. Wówczas był atrybutem, każdego szanującego się młodzieniaszka, chcącego błysnąc seksapilem przed laskami. Mnie uwodzi nadal, tyle że sentymentalnie. Toteż chcąc przywołac czar wspomnien zdarza mi się zapodac chmurkę na nadgarstek

W sumie sam nie wiem jak to się zaczęło, jakoś tak przeglądałem w którejś perfumerii inernetowej to co oferują (nie wiem czemu), potem poszedłem do bodajże sefory i powąchałem London od Burberrego, to było coś! Był to także pierwszy "duży" flakon jaki kupiłem. Sentyment mam do niego do dziś, bo to świetna kompozycja, niestety na mnie nie brzmi zbyt donośnie i długo.

U mnie zaczęło się z Kenzo Pour Homme i do tej pory jest to dla mnie jeden z fajniejszych/ciekawszych zapachów

u mnie zaczelo sie od acqua di gio .........

Zamieszczone przez Prorok

u mnie zaczelo sie od acqua di gio .........

Swego czasu bardzo mi się podobał.

Pierwszy markowy zapach był kupiony w ciemno bez próbkowania. Hermes Terre d'Hermes, - towarzyszy mi do tej pory.