Każdy z tu obecnych zaczął używać jakichś zapachów i stosował je w zasadzie jako uzupełnienie higieny dnia codziennego, a niektórzy nawet nie codziennie, a okazjonalnie, bo tak wypada.
Kupowało się w zasadzie cokolwiek, co nie odrzucało. Warsa, Brutala czy jakieś Adidasy.
Aż kiedyś przyszedł taki dzień, kiedy powąchaliście coś, po czym ugięły się kolana i zamarzyliście o posiadaniu tego czegoś. Po tych doznaniach, zauważyliście, że zapach to nie tylko zapach, a wręcz "zapachowa opowieść" i dzieło sztuki. I wtedy, powoli ruszyła lawina. Półka w łazience zaczęła się zapełniać nowymi flakonami, zaczęliśmy o zapachach czytać i opowiadać.
Który to zapach spowodował taką reakcję?
Jako, że zacząłem temat, napiszę, że w moim przypadku był to Bvlgari Pour Homme.
Kiedy spróbowałem go (chyba w Sephorze), już nic nie było takie, jak przedtem
Zasypiałem z nosem wbitym w nadgarstek i modliłem się, żeby zostało coś do powąchania, kiedy nastanie ranek.
Nazajutrz wysupłałem trochę grosza i pognałem do sklepu po całą setę.
A potem, to już tak samo poszło i stałem się maniakiem i niewolnikiem tego pachnącego nałogu
Czekam na Wasze "opowieści" o utracie olfaktorycznego dziewictwa