Opinie użytkownika celtik
Eau D`Italie Magnolia Romana
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Zapach, którego tematem przewodnim jest magnolia - mało popularne drzewo/krzew porastające (dziko) rejony Azji Wschodniej oraz obie Ameryki. W Polsce do "namierzenia" w ogrodach dendrologicznych/botanicznych lub u "prywatnych kolekcjonerów". Sam aromat (jak każdy sygnowany marką Eau d`Italie) nawiązuje do konkretnego miejsca na mapie Włoch - Magnolia Romana odwołuje się do uliczek/alei zlokalizowanych u podnóża rzymskiej willi rodu Borghese. Otwarcie tego EDT jest bardzo zielone - dominuje tytułowe drzewo/krzak dzielnie wspierane przez cytrusy, nuty wodne/ozonowe oraz siano. Całość ma ewidentny wiosenno-letni klimat - po raz kolejny twórca/y przenosi nas na słoneczny Półwysep Apeniński. Kompozycja jest linearna/prosta, lekka/zwiewna z biegiem czasu charakter się trochę zaostrza bo do gry dochodzi róża oraz męski element w postaci drzewa cedrowego. Parametry tej woni nie powalają (dużo lepsze wyniki uzyskałem testując Eau d`Italie czy Bois d`Ombrie) - średnia trwałość na poziomie 6 godzin, do tego "akceptowalna" moc oraz projekcja. Dedykowanym odbiorcą jest tu kobieta - entuzjastka magnolii, klimatów zielonych, wodno-ozonowych.Pachnidło świetnie sprawdzi się jako wiosenno-letni (dzienny) dodatek (dedykowany Paniom w wieku +30). Podsumowanie jest krótkie (skierowane do piękniejszej części tego forum) - jeżeli znudził się Wam mainstream, szukacie czegoś nowego/niespotykanego to namawiam do głębszych testów nie tylko tego konkretnego EDT, ale i całej linii Eau d`Italie. Opis zapachu powstał na podstawie próbki zakupionej na znanym portalu aukcyjnym. |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Na wstępie musze napisać, że od ~3 lat poluje (bezskutecznie) na pełnowymiarowy flakon tego EDT - po prostu mam inne priorytety... ;) Recenzja na podstawie próbek (chyba trzech) dostarczonych przez znajomych (z perfuforum). Ciężko w dwóch słowach scharakteryzować ten aromat - określiłbym jako przebogatą/arystokratyczną słodko-dymną kompozycję. Początek to czarna figa - nieprzejednana, apodyktyczna, mdła. Za ogoniasty klimat odpowiada tu palona żywica w całość zgrabnie wkomponowana zostały kwiaty: bluszcz & fiołek oraz pieprz Bourbon. Carbone de Balmain jest wonią wobec, której nie da się przejść obojętnie - całość świetnie sprawdzi się zimą/późną jesienią (jak dla mnie to idealny zapach na nocną eskapadę - otulony męski nosiciel skutecznie zmiękczy kobiece serca). Woda zbiera maksymalnie wysokie oceny zarówno wśród panów jak i pań - jak dla mnie to bardzo zgrabny unisex (wyraźna więź z Idole de Lubin). Reasumując - za kwotę ~200 zł/100ml otrzymujemy produkt, który: przysporzy nam wielu przyjaciół wśród płci pięknej, zjawiskowo ogrzeje zimą, skutecznie pozostanie na skórze przez 7 godzin od momentu aplikacji, zapadnie w pamięci na długie lata... Jakżeby inaczej - znak jakości od celtika! |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Honour Man to stanowczo męski zapach - sama kompozycja przywodzi mi na myśl aromat grafitu stosowanego m.in. w ołówkach kreślarskich (osoby o wykształceniu technicznym będą wiedziały o czym mówię :)). Analiza składowa nut zapachowych jest przebogata (standard dla tej marki). Otwarcie EDP jest bardzo mocne (dwie odmiany pieprzu - różowy oraz czarny nie pozostawiają żadnych wątpliwości tytułowy honorowy mężczyzna to stricte zimowy produkt). Kolejne fazy to tylko potwierdzenie moich przemyśleń - do głosu dochodzą: żywica, kadzidło, drzewo cedrowe oraz wetywer (stosowanie tej receptury wiosną czy latem to istne harakiri - choć wariatów nie brakuje...) Całość ma przyprawowo-drzewny oddźwięk. Parametry na bdb poziomie - trwałość spokojnie 10 godzin, moc ogromna, porażająca projekcja. Nosiciel - to facet +35, ogromna indywidualność, choleryk, nerwus, konserwatysta. Podsumowanie - woda, która swoją mocą potrafi "zwalić z nóg", jest ostro/bezwzględnie/zaborczo, mroźna zima najlepiej odda charakter tej kompozycji. Płynny specyfik mnie nie porwał - oczekiwałem jakiegoś novum, odejścia od utartego schematu Amouage, istnej zimowej rewolucji na mojej skórze. Efekt końcowy przynosi świetnie wyszkolonego najemnika, sprawdzonego na polu walki, powszechnie znanego - nie wywołującego jednak wśród innych "perfumowych nosicieli " porażającego efektu wow... |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Cóż można rzec - napotkałem na bardzo uniwersalny drzewny aromat. Bvlgari Man bo o nim mowa rozpoczyna się kwiatowo-owocowo (bergamota+fiołek) - ta faza jest przyjemna lecz jednostajna, kolejny etap jest zdecydowanie ciekawszy (stricte drzewny - sandał, styrakowiec?, drzewo kaszmirowe?) i tu pojawia się pierwsze duże zaskoczenie (produkt w cenie ~130 zł/100ml "odwala" kawał db roboty). Całość jest harmonijna, bezpieczna, skrojona na miarę naszych czasów. Parametry na solidnym poziomie (trwałość 7-8 godzin, niezła moc i przyzwoita projekcja) średnia ocen w tych trzech aspektach jak najbardziej pozytywna. Odbiorca to zdecydowanie każdy facet powyżej trzydziestki (woda o przeznaczeniu całorocznym, całodziennym, okazjonalnym - w zasadzie zawsze i wszędzie). Podobieństwa (Dsquared He Wood, Mercedes Benz Signature, YSL L`Homme Libre). Produkt wywarł na mnie duże wrażenie - dawno nic z popularnego mainstreamu tak nie przypadło mi do gustu (a może po prostu się starzeje i tracę węch?;) ) Znak jakości od celtika! |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Do opisu tego EDT wystarczyłoby w zasadzie jedno zdanie: produkt bliźniaczo podobny do Esprit Collection Man. "Nosem" kompozycji jest powszechnie znany - Olivier Polge (człowiek odpowiedzialny m.in. za zapach V&R Spicebomb, Dior Homme czy damski Armani Code). Sam Apparition Homme to wiosenno-letnia kompozycja (niezobowiązująca, pozbawiona udziwnień, prosta, klasyczna). Początek jest owocowy (znowu rabarbar + cytrusy) z biegiem czasu do głosu dochodzi pieprz oraz herbata (tak jest to kolejny wyrób perfumeryjny o zdecydowanie herbacianym aromacie) zapach finiszuje zielono (lukrecja + wetyweria). Odbiorca to kilkunastoletni młodzieniec, chłopak poniżej 25 roku życia (budżetowy zapach dla ucznia szkoły średniej, wczesno-rocznikowego studenta). Woń cechuje się niezłą 5-6 godzinną trwałością, zapach z gatunku blisko skórnych. Podsumowując - solidny aromat (grzeczny, stonowany, rześki), skierowany do młodszego (uczącego się) odbiorcy, wiosenno-letni (herbata owocowa), obecna cena EDT jest kompletnie nie adekwatna do jakości (czyżby firma zakończyła produkcję a na rynku pozostały tylko pojedyncze okazy kolekcjonerskie?) |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Atlas Cedar jest ściśle męskim pachnidłem - bogatym, dystyngowanym, ostrym. EDT rozpoczyna się bardzo: owocowo (rabarbar) oraz trawiaście (nuty zielone + ozon). Woda bardzo zgrabnie transformuje na skórze - z czasem do gry wchodzi tytułowy iglasty cedr wyraźnie wyczuwam również cynamon i gałkę muszkatałową. Całość ma oddźwięk owocowo-drzewno-przyprawowy. Kompozycja może się podobać - świetnie sprawdzi się na +30-letnim mężczyźnie zimą lub późną jesienią. Trwałość zapachu oceniam na solidne 8-9 godzin (produkt emanuje, wytwarza pewną strefę/zonę wokół nosiciela). Aromat przypomina mi trochę YSL M7 lub YSL Opium PH, CdG Zagorsk może Micallef Gaiac... Podsumowując - spacer dojrzałego faceta po zimowym iglastym lesie. Recenzja/opis na podstawie próbki zapachowej dostarczonej przez perfumerię quality. |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Mam dziś dzień opisywania wód grzecznych, pełnych owocowo-trawiastej energii - czemu się tu jednak dziwić ? Budząca się po zimowym letargu wiosna skłania mnie do takich właśnie przemyśleń... Otwarcie - jest zielono, beztrosko, radośnie (w otwarciu dominują przede wszystkim owoce - "standardowe" cytrusy+arbuz, występuje tu również motyw kwiatowo-drzewny - fiołek/magnolia/drzewo sandałowe).Całość ma oddźwięk herbaty cytrynowej wzbogaconej o mało ciekawe dodatkowe nuty... Good Life przypomina w tym aspekcie wody: G.Armani AdG, Issey Miyake PH, jest też kwiatowy motyw z Cartier`a Declaration. EDT od Davidoff`a może się podobać - nie narzuca się, pozostaje w ukryciu, potrafi zakraść się do kobiecej podświadomości (woda świetnie działa na "babki") Sezonowo - wiosna/lato, zapach na dzień (brak mu mocy na wieczór ;)) Odbiorca - facet +30, lekkoduch, niepoprawny optymista, marzyciel... Podsumowanie - osobiście nie przepadam za takimi kompozycjami (nie toleruje tej ciszy, spokoju - zapach ma emanować mocą, siać strach i panikę ;)). Wszystko jest tu poukładane, świetnie wyważone, do tego wszystkiego produkt (choć bliskoskórny) jest o dziwo trwały (7-8 godzin). Good Life - zostawił po sobie niesmak (z jednej strony przyzwoicie współgra z moim PH - solidna wiosenna receptura, z drugiej strony brak mu mocy i charakteru - jest to niestety mój podstawowy warunek wobec każdej woni). Zainteresowanych owocowo-kwiatowym przekazem odsyłam do testów (próbki/miniatury bez problemu można kupić na allegro). |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Po serii opisów/recenzji wód droższych/rzadszych postanowiłem przetestować coś powszechniejszego i bardziej przystępnego cenowo - wybór padł na Esprit Collection Man (próbka do testów pochodzi z polskiej perfumerii - otrzymałem "ją" jako gratis do zamówienia). Początek/otwarcie jest ciekawe (owocowo - rabarbar/ bergamota, przyprawowo- bazylia/rozmaryn/szałwia, trawiaste - wetyweria) - EDT mocno przypomina wody Hugo Boss`a (słabej jakości alkohol stanowi tu również podstawę zapachową). Zapach jest lekki, przyjemny, ale straszliwie ulotny (trwałość na poziomie 4-5 godzin to jak na kompozycje za ~100zł/75ml raczej słaby wynik). Woda o przeznaczeniu wiosenno-letnim (zapach całodzienny - sprawdzi się jako budżetowy mainscent fragrance na dzień jak i na noc). Podsumowanie jest krótkie - jeżeli szukamy taniego EDT nie wyróżniającego się z tłumy innych owocowo-przyprawowych pachnideł, mamy doświadczenie z użytkowania produktów D.Beckham`a czy H.Boss`a to Esprit Collection Man będzie niezłym wyborem. W przypadku gdy pewien poziom doznań olfaktorycznych chcemy pozostawić za sobą, dążymy do poznania czegoś bardziej złożonego i wyszukanego to testowany "wyrób" nie przysporzy nam oczekiwanych uniesień... |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Jako, że mam dziś (z rana) trochę wolnego czasu postanowiłem nabazgrolić parę słów na temat tego zapachu. W moje niecne łapska wpadł duży 100 ml flakon z tym eliksirem. Szklana butelka robi ogromne wrażenie (zwłaszcza swoim ciężarem - przypomina mi mocarnego klasyka Gucci PH) całości dopełnia czarna drewniana zatyczka na atomizer z wyżłobioną na froncie nazwą producenta. Otwarcie tego EDP jest ciekawe (zdecydowanie unisexowe) - na pierwszy plan przebija się nuta kwiatowa (irys) jest wanilia (w dużej ilości), całość uzupełniają akordy drzewno-trawiasto-owocowe (cytrusy, wetyweria, cedr). Po pierwszym użyciu miałem wrażenie, że D600 jest klonem Cartiera Declaration, Toma Forda Grey Vetivera dziś wiem - inspiracją dla twórców był pierwszy (przed reformulacyjny) Dior Homme Intense. EDP z Hiszpanii jest bardzo ciekawym tworem perfumeryjnego świata - przyciąga spojrzenia, wywołuje zakłopotanie, skłania do zastanowienia. Woda ma oddawać klimat i styl życia Katalonii (to swoista podróż uliczkami Barcelony - nadmorskiego miasta, o przebogatej kulturze/pięknych zabytkach architektonicznych). Perfumy o przeznaczeniu wiosenno-letnim (w sam raz na ciepłą letnią kolację). Parametry tego produktu są na solidnym poziomie - zapach utrzymuje się na skórze 8 godzin, przez większość czasu przypominając nam o swojej obecności). Słowami końca - każdy fan Dior Homme/Homme Intense poczuje się tu bardzo pewnie, D600 jest lekki/zwiewny błyskawicznie zapadający w pamięci. Odbiorca (bez wskazania na płeć) wiek +30. Próbkę testową można zamówić w moncredo. Znak rekomendacji od celtika! | |||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Hindu Grass to trzeci z opisywanych przeze mnie zapachów Nasomatto. Cała linia ekstraktów jest nowatorska, odkrywcza, nieszablonowa - twórca stawia na ekspresję, zbędnie nie owijając w przysłowiową bawełnę... Nie inaczej jest z hinduską trawą - zapach szokuje, odrzuca, ale pozostawia w głowie niezatarty ślad "po sobie". Czegoś takiego jeszcze nie uświadczyłem - zapach jest zielony, wzbogacony tytoniem oraz składnikiem, którego osobiście nie toleruje w perfumach - paczulą. Całość jest chamska, ordynarna, narzucająca się - samą kompozycję określiłbym jako trawiasto-zielarską. 30 ml flakon skrywa szatańską ciecz - niestety niezbyt trwałą 6-7 godzin, ale mocną i sugestywną (nie sposób pomylić "tego" z czymś innym). Nosicielem może być każdy odważny - kobieta/mężczyzna bez różnicy (w grupie wiekowej +30). Zapach jesienno-zimowy (indyjska trawa oplata, dusi, nie pozostawia złudzeń co do swoich zamiarów - użytkowanie latem szczerze odradzam). Mam ambiwalentny stosunek do tych perfum - z jednej strony cenię nowatorstwo, takie parcie pod prąd, z drugiej zaś strony wszystko ma swoje granice - a tu zostały "one" ewidentnie przekroczone... Testować/używać na własną odpowiedzialność - całość grozi wybuchem! |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Istny paradoks - recenzowanie czysto letniego zapachu zimą (nie sory wiosną ;)) Tyle wstępu - czas na opis wody. Flakon/opakowanie - samo pudełko robi ogromne wrażenie (wykonane z wysokogatunkowego materiału, pięknie ozdobione, butelka w kształcie gwiazdy charakterystycznej dla produkcji Bond no.9 - flakon duży, szeroki mimo to świetnie leży w dłoni). Otwarcie - ewidentnie czuć lato (zapach tuberozy -meksykańskiej agawy, wzbogacone o owoce ze skórki pomarańczowej, całość otulona nutami czystego ozonu). Fire Island przypomina olejek do opalania (przywodzi mi na myśl szczenięce wakacje nad polskim morzem - słońce, rozgrzany piach, zapach jodu, mewy, sklepy z pamiątkami, wszechobecnych turystów ...) Parametry - woda perfumowana o bardzo przeciętnych parametrach (trwałość jak na stricte letnią pozycję nie powala 5-6 godzin, moc co prawda jest, ale tylko przez pierwsze 2-3 godziny potem kompozycja "cicho" dogasa na skórze) Odbiorca - każdy kto toleruje zapach kremu do opalania... Przeznaczenie - lato koniec kropka. Podsumowanie - Bond no.9 przyzwyczaił mnie do niespodzianek (New Haarlem to najlepsza kawa z jaką miałem do czynienia) w Fire Island dostałem najlepsze letnie wakacje z dzieciństwa (wszystko się zgadza - pogoda, morze, klimat-charakter tamtego miejsca). Produkcja z gatunku pokochaj lub znienawidź (dość monotonna w odbiorze, użytkowaniu). Przez ogromny sentyment do tamtych lat - polecam wszystkim o podobnych wspomnieniach... |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Amethyst to pierwszy i z pewnością nie ostatni z testowanych przeze mnie zapachów sygnowanych nazwiskiem znanego francuskiego jubilera. Flakon/opakowanie - trafił do mnie sam flakon (trochę szkoda), odnośnie butelki - ładna, zgrabna, kanciasta (na uwagę zasługują trzy kamienie umieszczone wewnątrz szkła). Otwarcie - na pierwszy plan przebijają się nuty owocowe (winogron, bergamota) oraz pieprz jednak z upływem czasu do gry wchodzą: kadzidło oraz nuty drzewne. Sam zapach określiłbym jako owocowo-kadzidlano-drzewną kompozycję. Parametry - parametry użytkowe tego EDP nie powalają (ale nie takie jest założenie twórcy - woda ma być lekka, zwiewna, zapadająca w pamięć - hubi szukał kiedyś light`owego kadzidła i to jest właśnie to!) Przeznaczenie - woda o przeznaczeniu wiosenno-wczesnoletnim (świetnie współgra z każdym kobiecym/męskim PH) Podsumowanie - piękna, niespotykana harmonia nut owocowo-kadzidlano-drzewnych, świetny wiosenno-letni kompan dla każdego z nas (bez względu na płeć), woda posiada swój nietuzinkowy charakter (nuty dymne). Całość jest zwarta, świetnie odbierana przez otoczenie, ale i co najważniejsze samego nosiciela. Znak rekomendacji od celtika! |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Po raz pierwszy mierzę się z recenzją/opisem czysto damskiej kompozycji - jestem świeżo po globalnym teście. Flakon/opakowanie - mała butelka z nienaturalnie wyrośniętą zatyczką na atomizer do tego bardzo enigmatyczne opakowanie (jednobarwne - białe). Otwarcie - woń stricte kobieca (kwiatowo-drzewna) wyraźnie czuć irysa, jest puder, wyczuwam nuty trawiaste, zapach kojarzy mi się ze sterylnie czystym laboratorium chemicznym/farmaceutycznym. Mam wrażenie, że każdy Nasomatto ukrywa swoje drugie złowieszcze oblicze - w Black Afgano był haszysz, w Hindu Grass wyczuwam marihuanę a w China White amfetaminę (nie pytajcie jak/dlaczego/po co takie są moje subiektywne odczucia) Parametry - bardzo solidny ekstrakt perfumowy (trwałość 10-12 godzin, moc/wyczuwalność na bardzo wysokim poziomie) Odbiorca - kobieta +25 Przeznaczenie - ciężko wejść w skórę pań (jak dla mnie produkt uniwersalny na co dzień/do pracy/na wieczór bardzo udana kompozycja olfaktoryczna) Podsumowanie - miłe zaskoczenie, ciekawa woń (dominacja kwiatów i akordów drzewnych), produkt uniwersalny dla kobiety (nie nastolatki), dodatkowy plus za trwałość i moc tego ekstraktu. Bardzo duży znak ? - niby klasycznie (kwiaty, puder, piżmo), ale ja w dalszym ciągu doszukuje się drugiego dna. Perfumowy Kolumb/pionier/odkrywca nie będzie zawiedziony... |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Mój najnowszy zakup - woda z kolekcji Narcotechno (tematem przewodnim jest tu haszysz), ale od początku. Opakowanie/flakon - pudełko pełni tu funkcję ekskluzywnego etui, z "wyżłobionymi" miejscami na flakon oraz dodatkowy korek (podróżna zatyczka na atomizer). Butelka o pojemności 30 ml (śmieszna, kanciasta, dodatkowo drewniany "węgielek" jako zatyczka). Z ciekawostek - wyprodukowano 20 sztuk flakonów tej wody o pojemności 2000 ml (cena takiego cuda - 6tys$) Start- otwarcie dymne, drzewne, oud`owe, żywiczne - mocno przypomina mi "starego" M7 (nieokrzesanego męskiego drania siejącego postrach wśród niewieścich serc...) Całość niezwykle mocna/sugestywna, narzucająca się, charakterna, pozbawiona litości. Parametry - trwałość (jak na ekstrakt czystych perfum) oceniam na średnią 7-8h osiągane jest bezproblemowo. Moc jest - nie można przejść obojętnie wobec tak agresywnej woni. Otoczenie może czuć się zagrożone przez pierwsze 3 godziny od momentu aplikacji. Przeznaczenie - zima, chłodne jesienne wieczory, wczesna wiosna, lato - pozycja dla samobójców! Odbiorca - czytam, że to zgrabny unisex (zgrabny jest, ale nie oszukujmy się drogie Panie to męska woń - tyle w tym temacie mam do powiedzenia). Podsumowanie - bardzo ciekawy ekstrakt, czy wart swoich pieniędzy (nie odpowiem na to pytanie;), mój subiektywny odbiór jest na wskroś pozytywny (podoba mi nieszablonowość, charakter, bezkompromisowość tej produkcji). Naganiam do testów! |
|||||||
|
celtik Moje posty: 1365 Moje opinie |
|
||||||
Najczęściej podrabiany produkt perfumeryjny świata, wszechobecne męskie pachnidło, najdroższy "odświeżacz" powietrza, co jeszcze stoi za ogromną popularnością tego EDT? Zachodzę w głowę - czyżby perpetuum mobile? Opakowanie/flakon - butelka nieźle leży w dłoni (setka jest niezwykle poręczna) poza tym bez fajerwerków. Otwarcie - słońce, plaża, zimne drinki chciałoby się powiedzieć (ewidentnie produkt o charakterystyce wiosenno-letniej - wakacyjnej). Czuć cytrusy, nuty morskie w składzie doczytałem się jeszcze obecności jaśminu - całość grzeczna, stremowana, pozbawiona charakteru, oklepana... Parametry - od strony technicznej, wodzie o przeznaczeniu wakacyjnym niewiele mogę zarzucić jest trwałość (8 godzin) jest też niezła moc (pierwsze 2-3 godziny bdb wyczuwalność). Odbiorca - chyba każdy (niezależnie od wieku/płci, zamożności portfela). Mam wrażenie, że AdG czuje zawsze i wszędzie - przypomniał mi się kawał o Leninie (otwieram lodówkę i nawet tam od niego nie mogę uciec...) Podsumowanie - solidna kompozycja, motor napędowy perfumeryjnej linii brandu G.Armani, produkt masowy, który na stałe wpisał się w nasze polskie realia (niedrogo, bezpiecznie, popularnie). |
|||||||
|
gucci rush 2 - substytut
Autor wątku: coachu 17-12-2023, 17:55 coachu