Wcale niekoniecznie.
Napiszę szczerze. Mimo, iż jestem miłośniczką zapachów rzeczywiście uważanych za niszę głęboką, to wcale nie uważam, żeby były to kompozycje wymagające większego wtajemniczenia czy znawstwa, niż kompozycje, które wymieniłaś. Daleka jestem od uznawania ich za zapachy trudne czy takie "dla koneserów". I jest mi przykro, kiedy ktoś z określonym, zdecydowanym gustem (jak Twój) czuje się nie dość wtajemniczony czy mniej wyjątkowy.
Nie myśl tak. Zapachy, które wymieniłaś są tak samo piękne i tak samo trudne, tylko dla kogoś innego. Mnie Chocolate Greedy po prostu zabija - jest dla mnie ekstremalnie trudny i nie potrafiłabym go nosić. To, ze noszę dymy to tylko kwestia gustu. A mój gust nie jest wcale lepszy, niż Twój. Tylko inny. I to jest właśnie piękne: że w podobny sposób zachwyca nas coś zupełnie innego.
I wcale niekoniecznie rozwój "nosa" przebiega od zapachów słodkich, do dymnych czy jakoś podobnie. Znam ludzi będących prawdziwymi znawcami i koneserami perfum, którzy preferują kompozycje lekkie, kwiatowe czy słodkie. Ja natomiast jako kompletny barbarzyńca, od razu wybierałam zapachy typu Theorema, Opium czy Obsession. Dlatego gratuluję Ci nowych miłości i życzę miłego czekania i radosnego spełnienia marzeń.
A moje dziwolągi może kiedyś polubisz, a może nie. I w każdym wypadku będzie równie dobrze.