Po poznaniu ponad 1000 zapachów wystarcza mi w kolekcji 20 flakonów.
Witaj na forum o perfumach FaniPerfum.pl !!!
Znajdziesz tu wiele ciekawych informacji, porad, opinii na temat perfum damskich, męskich jak i uniwersalnych.
Aby mieć pełen dostęp do naszego forum należy się zarejestrować.Po poznaniu ponad 1000 zapachów wystarcza mi w kolekcji 20 flakonów.
Temat ciekawy, poniewaz juz nie raz myslalem nad tym! Pasja z zapachami to zaczela sie moze z 20 lat temu, juz wtedy uwielbialem zapachy, jak zreszta moj Tata. Mial w tym taki dobry gust, ze po kilku dobrych lat, wybieralem takie same co on!
Jak dla mnie troche pomniejszylem kolekcje, poniewaz bylo duzo ktorych nie uzywalem, albo tak sporadycznie, ze nie brakuje mi ich w kolekcjii.
Od jakiegos czasu, mysle ze chcialbym sie zamknac kolekcje przy 30 flakonach Zobaczymy czy mi sie nie odwiedzie
U mnie sie troche pozmienialo i zamiast ok 30 flakonow i dzisiatek odlewek/probek, mam obecnie 8 flakonow i ok 10-15 odlewek.
Doszedlem poprostu do wniosku,ze to studnia bez dna i mozna brnac w to w nieskonczonosc. W pewnym momencie uswiadomilem sobie,ze nie kupuje ciuchow i butow (moja kolejna pasja kiedys) od wielu miesiecy, za to regularnie po kazdej wyplacie kupuje perfumy.
I to byl moment przelomowy, powiedzialem sobie,ze mnie nie stac na to (sila sugestii mozg uwierzy w co chcemy, kwestia treningu) i musze przestac. Czesc zapachow sprzedalem, wiecej oddalem rodzinie i znajomym ( oczywiscie tylko te ktorych nie uzywalem) i obecnie jestem w miare zadowolony.
Kupuje flakony TYLKO jezeli sa w super cenie lub jezeli naprawde nie mam juz co nosic (szkoda mi drogich niszowcow na silownie), od czasu do czasu kupuje male odlewki po 5-10ml i to mi wystarcza.
Wydaje mi sie,ze na ten moment brakuje mi maksymalnie 6-8 flakonow do pelni szczescia.
Podsumowujac, jest to piekne i ciekawe hobby, jednak bardzo latwo jest popasc w (doslowne!) uzaleznienie,wiec trzeba wiedziec kiedy sie zatrzymac, stanac z boku i 'odpowiedziec sobie na jedno za*ebiscie wazne pytanie...'
Ja nie narzucam sobie sztywnych ograniczeń. Jeśli mnie stać i mam gdzie to przechowywać to po co się ograniczać? Lubię często zmieniać zapachy i w życiu nie mógłbym mieć tylko jednego czy dwóch (zgroza!) ale z drugiej strony perspektywa robienia z własnego domu magazynu/graciarni - nie dziękuję.
... ciekawe stwierdzenia...
Ja przy swojej ilości dużych butelek 200+ i miniatur 400+ nie mam w mieszkaniu (dość niewielkim) ani "magazynu" ani "graciarni". Co więcej, nowi odwiedzający mnie znajomi nawet nie orientują się ile naprawdę tego mam. Kwestia mądrego zagospodarowania przestrzeni i zmysłu estetyczno/praktycznego...Nie każde hobby czy pasja zmieniają mieszkanie w magazyn.
Znam osobiście ludzi, którzy mają kilkanaście swoich zapachów w mieszkaniu i przy tym niezły "pierdolnik".
Ja jestem realistą, jak z resztą większość ludzi którzy ujmijmy to - "siedzą" w tym temacie. Kocham zapachy i uwielbiam poznawać nowe ale kupuję je po prostu po to by ich używać, zgodnie z ich przeznaczeniem. Nie trafia do mnie model kolekcjonera który zbiera perfumy tylko po to by je mieć.
Ja na początku mówiłem sobie, że 10 mnie zadowoli, później poprzeczka podnosiła się do 20... Obecnie dobiłem do 30 flakonów (spośród nich dwa zapachy się "dublują"). Już jestem prawie spełniony, bo na mojej liście jest mniej niż 5, które chciałbym jeszcze mieć. Tak sobie mówię.
4 zapachów używam bardzo rzadko i myślałem o ich sprzedaży, ale gdy do nich wracam po paru tygodniach/miesiącach to się nimi cieszę jak małe dziecko. Nie mam silnej woli, bo przecież "tak mało miejsca zajmują".
Na koniec chciałbym dodać, że nie uważam się za pasjonata z prawdziwego zdarzenia, bo wiem, jak mało jeszcze wiem o tej dziedzinie i jak wiele jeszcze przede mną. Są tutaj ludzie, których wiedzę o perfumach podziwiam (palcem nie trzeba wskazywać).
Ostatnio edytowane przez Maark ; 30-12-2015 o 19:46
Mam znajomego, który kolekcjonuje znaczki. Ma ich spokojnie ponad 1000. Zbierał je jeszcze jego tata i kilkanaście lat temu przekazał mu swoje klasery. Znajomemu pasja się udzieliła. Jemu tez powiedziałbyś, że nie potrzeba mu aż tyle bo tyle listów nie będzie pisał ?
Hobby i pasja to jedno, a kupowanie sobie perfum, żeby ich używać to inna sprawa. Rozdziel użytkowanie od pasji. Pasjonat posiada WIEDZĘ o historii, markach, zapachach, twórcach zapachów, twórcach opakowań... I to różni go od użytkownika. Bo "pasja" to nie tylko orientowanie się w tym co pojawia się na rynku i kupowanie do używania tego co jest "trendy" (w niektórych kręgach).
Strasznie mi smutno, chyba specjalnie dla Ciebie będziemy zmuszeni zmienić nazwę Naszego forum, bo nikt poza Tobą nie spełnia kryteriów by być Fanem Perfum. Oj my niegodziwi UŻYTKOWNICY! Taka wiadomość na koniec roku.. Maćku, pomyśl proszę nad tym
już to kiedyś pisałem - najpiękniejsza jest w ludziach inność, indywidualność, ta unikana tożsamość
dla jednego pasją jest posiadanie/eksponowanie, dla innego posiadanie/użytkowanie - kurde, przecież wszystkim chodzi o to samo!!!
dajcie spokój z "darciem kotów" - Nowy rok za pasem!!! ;P
I po co ta wieczna ironia ?
Dla mnie "fan" to osoba, która pasjonuje się całą tematyką , poszerza wiedzę na jej temat i można się od niej czegoś nauczyć.
Ubolewam, że brak tu wątków merytorycznych, które wzbogacają wiedzę ludzi, których łączy pewna pasja.
Czy nie zauważyłeś, że główny wątek , który tu jest "aktywny" to ten "czym dziś pachniemy" ? (zazwyczaj samplami) A kolejny to "czy to podróbka czy oryginał" (bo zapachy zazwyczaj kupowane na allegro)... ? No i trzeci : "poradźcie co kupić dla 20-latka" czy "do klubu"...
Mnie osobiście to smuci, bo ludzie mają do wszystkiego podejście "po łebkach", nawet gdy uważają się za "fanów". To, że lubię dobre filmy i mam ich dużo na DVD nie czyni mnie zaraz "fanem kina". Moja wiedza na temat światowej czy polskiej kinematografii jest czysto użytkowa, ja tylko oglądam dobre filmy. Ale "fanem" perfumiarstwa jestem na pewno... I nieco żałuje, że nie bardzo mam się swoją wiedzą z kim dzielić, bo niewiele osób chce wiedzieć coś więcej niż jaki zapach polecany jest przez innych na zimę, a jaki do klubu...i czym pachnie dziś kolega z forum...
Widzisz Fairy, ja Cie nawet rozumiem. Z jednej strony tracisz morze pieniedzy i czasu na wyszukiwanie, kupowanie i w koncu zachwycanie sie 'nowymi' zapachami, z drugiej strony zglebiasz wiedze o markach i tak dalej. I to jest spoko, kazdy robi to co lubi.
Problem polega na tym,ze oprocz moze 2-3 osob tutaj, cala reszta poprostu KOCHA ZAPACHY a nie to co za nimi stoi.
Jedni z lenistwa, inni z braku potrzeby, a jeszcze inni (jak ja sam) nie przywiazuja wagi do calej otoczki, bo 95% tej otoczki to nic innego jak czysty marketing. I tutaj pojawia sie psikus, bo kilkukrotnie pisalas tutaj,ze nowe zapachy Cie w zasadzie nie interesuja, bo sa to twory marketingowe - bingo! Szkoda tylko,ze celowo lub nie, tego nie wiem, nie wspominasz,ze zapachy wypuszczane od powiedzmy lat 50 czy 60 to oprocz INNYCH kompozycji (inne skladniki, inne regulacje, a w zasadzie ich brak, oraz w koncu inne gusta owczesnych uzytkownikow) rowniez PRZEDE WSZYSTKIM marketing!
Znam szeroko pojety handel dosc dobrze, znam tez troche historie wielkich/klasycznych firm i zapewniam Cie,ze zarowno wowczas jak i obecnie, marketing pelni wielka role w ksztaltowaniu gustow oraz rozwoju marki.
Myslisz,ze Merylin Monroe weszla do butiku Chanel, powachala No 5 i postanowila go rozreklamowac na caly swiat? Ja mysle,ze zrobila to tak samo bezinteresownie jak Mark Kondrat reklamujac bank ING...
Albo z drugiej strony, czy ktos oprocz snobow wierzy w bajki puszczane przez rodzine Creed o tym jak, kiedy i dla kogo powstaja ich zapachy? O tym,ze inspiracja Aventusa byl obraz Napoleona na koniu wracajacego z wygranej potyczki oraz,ze zapach ow ma wlasnie ukazywac sile, wladze i zwyciestwo wielkie niczym (nikczemnego wzorstu) legandarny wodz !? No prosze Cie...przeciez podobnymi frazesami Paco Rabbane firmowal Invictus'a (az sie sam zasmialem pod nosem).
Nie wspomne juz o tym,ze wielkie firmy szczyca sie dlugasnymi listami slawnych ludz noszacych ich zapachy, zapominajac jednak dodac,ze spora czesc tych ludzi nosila je bo albo otrzymywali je od danej firmy za darmo albo poprostu otrzymywali za to wynagrodzenie.
Z jeszcze innej strony, wiesz zapewne jak dzialaja domy mody, kilkanascie osob zarabia tam wielkie pieniadze, kilkadziesiat bardzo dobre, kilkaset niezle a cala reszta rypie za przyslowiowa miske ryzu. Czytalas pewnie nie raz jak traktowane i oplacane sa modelki na pokazach najwiekszych marek albo jak owe firmy wysluguja sie mlodymi super kreatywnymi projektantami, ktorym oferuja darmowe staze, nie rzadko kilkuletnie (!!) zeby po jakims czasie odtrabic jak to po raz kolejny odkryli mlody super talent, ktory przynosil im bedzie wiecej i wiecej wiesz czego.
A kto zgarnia najwiecej ? Wlasnie marketingowcy i gwiazdy zatrudnione do kampanii reklamowych, ktore maja na celu np. przekonac kobiety,ze kiedy ich maz psiknie sie nowym chemicznym tworem od Diora (tak od TEGO Diora) pod tytulem Sauvage, zamieni sie w Johnny Depp'a...
Tak wlasnie wyglada 'ksztaltowanie sie historii marki'.
Tak to juz jest z ta historia wielkich firm, domow mody, domow perfumiarskich itd. Sam fakt,ze ktos istnieje na rynku 50, 80 czy 150 lat jest godny pochwaly i szacunku,ale nie oznacza,ze perfumy ktore wypusci sa lepsze od reszty, bo stoi za nimi historia i dusza marki.
Konczac, jedyna luksusowa marka, ktora potrafie na szybko przywolac( jest ich napewno wiecej), a ktora wypuscila perfumy wlasnie luksusowe, pomimo ceny na poziomie wyzszej mainstreamowej polki to Omega i ich zapach Aqua Terra. Dlaczego? Dlatego,ze mozna je nabyc TYLKO w butikach Omega. W przeciwienstwie do Diora, Guerlain, Chanel i calej reszty, ktore mozna nabyc w drogerii w 5 tysiecznym miasteczku (tak, widzialem na wlasne oczy!) lub w co drugim sklepie internetowym oferujacym je po nizszych cenach razem z zapachami takich tuzow perfumiarstwa jak Adidas, Puma, Gillette czy Lady Gaga.
A juz tak zupelnie na koniec zapewniam,ze nie ma w tym ani ziarnka zlosliwosci, uwazam ze powinnas stworzyc wlasne forum o historii perfumiarstwa, historii marek itd. co pozwoliloby Ci dyskutowac tylko z ludzmi Twojego pokroju, bez potrzeby wyklocania sie tutaj z ludzmi, ktorzy kupuja 'perfumy z allegro'.
Co najmniej 50% marek i zapachów, które mam na myśli nie są kompletnie znane przez użytkowników tego czy innego forum, nie są sprzedawane w perfumeriach sieciowych i ich "marketing" jest całkowicie przez rynek niezauważalny. "Twory marketingowe" ? Nie rozśmieszaj mnie...O wielu z nich nawet ja bym nie wiedziała, gdybym nie przeczytała o nich w książkach/albumach (w Polsce niedostępnych).
marki stworzone 100, 150 czy 200 lat temu nie kierowały sie jedynie rządzą pieniądza czy uzupełnieniem oferty, jak współczesne marki. Dlatego "coś" oprócz chęci zysku za nimi stoi. I to,że część z nich po przejęciach czy podźwignięciu z upadku przeszła na "kasę" jako główny motyw działalności, nie oznacza, że wszystkie i że zatraciły swoją historię. Po wypowiedziach na tym forum widzę, że wypowiadający się nie czytali za dużo na temat marek czy historii perfumiarstwa i ich wiedza na ten temat jest co najmniej "śladowa".
Guerlain swoje zapachy sprzed (wielu) lat, jak Jicky, Chamade, L'Heure Bleue czy Nahema sprzedaje (w ograniczonej ilości) wyłącznie w swoich firmowych butikach. To dobrze (choć mam problem z ich kupieniem) bo to te "zapachy z duszą" w przeciwieństwie do siedemnastej (!) wersji zapachu La Petite Robe Noire wypuszczonej przez markę w ciągu ostatnich 4 lat.
Ostatnio edytowane przez Fairy ; 03-01-2016 o 09:56