Witam wszystkie szlachetne nosy
Przejrzałem przez noc interesujące mnie działy. Niestety nie znalazłem podpowiedzi dla mojego przyszłego wyboru. W związku z tym proszę Was o radę mając nadzieję, że moje poszukiwania będą pomocne dla innych.
Kilka słów o mnie: Mam 24 lata, pracuje jako felietonista w jednym z pism, w chwilach wolnych pretenduje do miana artysty (malowanie, pisanie ikon, fotografia), lubię sport, inspiruje mnie wszystko co naturalne: drewno, kamień, lód, wiatr. Wychowałem się na skraju wiecznie zielonej puszczy, przy rzece, gdzie mocny wiatr jest normą. Szukam więc przestrzeni, wolności, świeżości.
Szukam ...
Preferencje zapachowe: Nie znoszę słodkich zapachów. Lubię świeżość i gorycz. Moje nuty to (kolejność nie przypadkowa) Mirra, Mięta, Rozmaryn, Olibanum, Hyzop, Grejpfrut, Gorzka pomarańcza, Imbir, Lawenda, Wetiwer, Mech, Bergamotka
Najmocniejszym zapachem jakiego używałem był Lalique Encre Noire (to zdecydowane maksimum ciężkości, ale bardzo lubię wieczorowo) - poza tym w gronie zainteresowań są L'Eau Serge Lutens i Kenzo2 (chociaż jak dla mnie są ciut za słodkie więc używam na zmianę nie za czesto).
Poszukuję zapachu świeżego, ziołowego, ale nie duszącego. Nuta gorzkich ziół, która raczej otula i intryguje niż zniewala. Ma być to zapach typowo męski, który zwraca uwagę. Nie może mówić nic wprost, ale raczej insynuuje, pozostawia w domysłach. Musi być zadziorny.
Wszystkie nuty jakie podałem uwielbiam w naturalnej formie (olejki eteryczne) dlatego zniewala mnie ich świeżość i gorycz - dla mnie np lawenda nigdy nie jest słodka. Jest pikantna, ale nie słodko-mydlana. Szukam czegoś takiego. Zniewalająco, świeży z goryczą, który po przejściu w tłumie pozostawia węch w obsesji.
Porozmawiajmy o tym, wymieńmy się poglądami - mam nadzieję, że każdy coś tu zostawi i coś znajdzie.
Pozdrawiam!