Chodzi mi o zapachy, które odpychają wasz nos, mdli was od nich - nie chodzi mi o perfumy "słabe", niczym się nie wyróżniające, syntetycze itp.
U mnie wygląda to następująco
Jean Paul Gaultier 2 - z taką ilością słodyczy ja nie wytrzymuje, niedobrze się robi
Musc Ravageur - próbowałem kilkakrotnie używać tych perfum (wiele pozytywnych opinii), ale nie daje rady z tym cynamonem, jak najszybciej pozbywałem się tego z mojej skóry
Empire Wazamba - po pierwszym zapoznaniu głowę mi odsunęło na pół metra
Lalique Encre Noire - wiem , wiem, naraziłem się pewnie paru osobom
Killian Straight to Heaven - po prostu nie mogę i na dodatek ciężko to zmyć
Burberry London
A jak u was?