Starcie dwóch tytanów w kategorii kulinarnej, co chętniej użylibyście do klubu? Mam kolejny dylemat, zważywszy na podrygujące jeszcze lato aktualnie lepszy wydaje się być Rochasek. Zimą niechybnie sięgnę po A*Men-a.
Wersja do druku
Starcie dwóch tytanów w kategorii kulinarnej, co chętniej użylibyście do klubu? Mam kolejny dylemat, zważywszy na podrygujące jeszcze lato aktualnie lepszy wydaje się być Rochasek. Zimą niechybnie sięgnę po A*Men-a.
Wolę A*Men'a, ale nie polecałbym do klubu żadnego z nich. A*Men za mało męski i dość popularny, Rochas dość specyficzny i nie każdej kobiecie może się spodobać. Z dwojga złego poleciłbym Rochasa, bo równie dobrze jak odrzucić, może zaintrygować.
Postawiłem na Rochas Man. Jednak bardziej uniwersalny i nie tak oklepany, jak A*Man, który się po prostu "wyeksploatował" :)
A poza tym, za Rochas'a dostałem masę komplementów od pań, a za A*Man'a opieprz, że pachnę, jak Boże Narodzenie :)
Zgadzam się z Wami.
Mugler ma lepsze parametry i być może w klubie byłby lepiej wyczuwalny. Jest jednak bardzo popularny (właśnie w klubach) więc sądzę, że mało którą zaciekawi, prędzej przywoła myśl, że pachnie jak reszta.
Wybieram Rochasa, a gdyby była opcja 'inny - jaki?' zaproponowałbym Teda Lapidusa Black Soul. Jeszcze mniej popularny od tytułowej dwójki i do tego tańszy :)
Jeżeli za wyznacznik weźmiemy cenę oraz oryginalność (mniejszą popularność) to Rochas Man będzie ciekawą propozycją do tego jeszcze ten nietuzinkowy flakon...
Ale gdy za główny cel przyświeca nam szantaż społeczeństwa, kompletna dominacja na tzw. "klubowym poletku" to A*Men jest jedynym królem (dla osób, którym znudziła się klasyczna wersja odsyłam do licznych udanych/mniej udanych wariacji tego zapachu). Trwałość, moc, rozpoznawalność - niekwestionowana ekstraklasa.
Jeśli Rochas jest przesłodzony, to A*Man to sam miód :)
Dla mnie jest bardziej przesłodzony niż A*Men ;)
Ciężko ustalić stopień przesłodzenia obu, A-Men ma trochę inną konstrukcję, bardziej przyprawową stąd może wydawać się mniej słodki.Oba idą łeb w łeb w ankiecie, bo oba prezentują porównywalną klasę. Z mojej strony padło na Rochas Man, właśnie zakupiłem używkę na allegro, sprzedający był tak miły że dorzucił jeszcze splash Mugler Pure Havane...to jest dobry dzień :P
Tymczasem w ramach dalszych poszukiwań czegoś eksplorującego tematykę kulinarną wpadło mi w ręce Paco Rabanne Black XS. W składzie są praliny, cynamon, czuć jakieś owoce. Wszystko dobrze zagęszczone. Trwałość bardzo dobra.
Nie wiem dlaczego, ale ilekroć czuję A*Mana, widzę jakiegoś czerwonego na twarzy, dobrze bawiącego się na dyskotece wsioka w kamizelce ze skaju i ortalionowych spodniach z potrójnym lampasem :) Te wizje ograniczają mi używanie tego piernikowego słodziaka, choć ciągle uważam, że piękna to zaiste kompozycja, tylko źli ludzie ją używają. Bo tacy uwielbiają mega trwałe i świdrujące do bólu zapachy. :)
Roq - w życiu nie widziałem osoby, którą opisałeś ("czerwonego na twarzy wsioka w kamizelce ze skaju") używającego A*Mena... w jakie Ty miejsca chodzisz (co to za kluby, lokale)?
Zapach z mojego Top 3 przypisujesz do grupy wysportowanych, pobudzonych, db bawiących się młodzieńców kompletnie niesłusznie - sam lubię mega trwałe i świdrujące do bólu wody (czy to oznacza, że wpisuje się w Twój opis Polaka-buraka?)
Uważam, że każdy ma prawo nosić to co chce i kiedy chce - nie wiem kolego skąd u Ciebie tyle zawiści i jadu...
A*Mena poznałem parę ładnych lat temu ("zaliczyłem" też prawie wszystkie EDT z limitowanych serii męskiego anioła) - czy każdy fan karmelu, biszkoptów, ultra słodkich nut skazany jest Twoje potępienie?
Konserwatyzm, homofobia, izolacja - z tymi trzema terminami kojarzy mi się Twoja osoba (oceniasz, gardzisz, poniżasz) albo jesteś outsiderem (w opozycji do wszystkiego i wszystkich) albo się tylko napinasz...
Oj tam... Opisałem tylko wizje, jakie mam w związku z A*Manem.
Widocznie ocierałem się o "niewłaściwe osoby" używające tego zapachu z lubością i stąd te spostrzeżenia.
Nie dorabiajmy ideologii do zwykłego pierdnięcia, bo homofobiami i innymi górnolotnymi określeniami strzelasz właśnie z haubicy do kanarka :)
A jeśli ktoś tu się napina, to z pewnością nie ja. Tadam! :)
Roq cholernie cenię Twoją błyskotliwość oraz niewątpliwą wiedzę w temacie szeroko rozumianych "perfum",
jednak czasem ciężko mi jest odnieść się do Twojego mocno specyficznego poczucia humoru (tyle, bez napinki!)